Witajcie
Jak obiecałam Notka pojawiać się będzie regularnie co Sobotę o 7.00
Dzisiejsza jest Bonusem
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witaj Harry
Pewnie mnie nie pamiętasz ale , poznaliśmy się kiedyś na w Ministerstwie w sumie to ciężko nazwać spotkaniem . Pop prostu wpadłeś kiedyś na mnie jak uciekałeś razem z Ronem i Hermionom , teraz to nie jest istotne Chciałby ciebie ostrzec przed śmierciożercami , nie postępuj pochopnie , uważaj na Crabbe i Goyle . Ostatnio wiele na ich temat słyszałem . Po prostu bądź ostrożny .
PS : Uważaj na tą dziewczynę .
Harry zbladł po odczytaniu listu oparł się o blat biurka zaciskając pięści , mamrotał coś pod nosem . Ginny wyrwał mu z dłoni list i zaczęła
czytać go na głos . Harry obrócił się , gdy dotarło do niego słowa z listu obrócił się w ostatniej chwili gdy spostrzegł
ze nie ma w ręce pergaminu . Dziewczynie wyleciał list z dłoni zamroczyło ją na chwile i w ostatnim momencie zdążył ją złapać zanim upadła by na podłogę . Była bardzo blada położył ją na łóżku usiadł obok niej
- Ginny wszystko w porządku
- dziewczyna
spojrzała
błagalnym wzrokiem na chłopaka a ten dużo nie mówiąc przytulił siadająca dziewczynę tak mocno jak nigdy wcześniej - Wszystko będzie dobrze ,obiecuje ci to - nie wypuszczając dziewczyny z objęć pozostali tak zastygnięci przez dłuższy czas . Harry potrzebował w tej chwili bliskości
tej ukochanej istoty
, była dla niego wsparcie i podporą a także motywacją do walki o lepsze jutro . Nie wyobrażał sobie chwili w której zabrakło jej w jego życiu była bardzo niezwykła wnosiła tyle szczęścia do jego życia . Chciał stworzyć z nią rodzinę o której tak marzył , pragnął
zaznać tego ciepłą domowego ogniska . Którego doznał poznając Rona wraz z całą rodziną Weasleyów którzy
uważali go za 6 syna . Chłopak wypuścił ją z objęć , dziewczyna zastygła nagle dotarło do niej to co mówił do niej Harry
- Kochanie , wszystko dobrze , nie pozwolę aby coś ci się stało nawet jeśli miał by to się skończyć dla mnie śmie.. - nagle przeszły ją dreszcze
gdy wpatrywała się w jego oczy były przepełnione smutkiem i desperacją , nagle Ginny podniosła
głos
- Harry nie mów tak na samom myśl robi mi się słabo
Podszedł do niej i pogłaskał po bardzo delikatnym policzku szepnął
jej do ucha ( Kocham ciebie Ginny naprawdę cię kocham ) , Obrócił się w stronę drzwi gdy dał pierwszego krok , usłyszał ten anielski głos który rozczulał i pieścił go do granic możliwości
- Harry zostań , nie chce być sama . Proszę ! - poderwała się na równe nogi chwyciła jego dłoń była inna taka delikatna .
Harry obrócił się na pięcie i zacisnął
dłoń , pociągnęła
go w stronę łóżka młody mężczyzna położył się Ginny wtuliła
się w jego ramiona i zasnęła. Chłopak położył głowę na jej ramieniu bawiąc się przez krótką chwile kosmykiem jej długich , o zapachu kwiatów rudych włosach . Długo to nie trwało gdy sam zasnął.
Gdy obudzili się rano , chłopak zerwał się na równe nogi ucałował dziewczynę w policzek i wyszedł z jej pokoju najszybciej jak to było możliwe . Nie robiąc przy okazji niewyobrażalnego hałasu do którego ostatnio miął nie wyobrażalnych kłopotów . Pozostawił dziewczynę nadal w błogim śnie marzącej aby trwała dłużej . Dostawszy się do swojego pokoju położył się na wznak i pogrążając się w myślach . Nagle wpadł do jego pokoju Ron był bardzo zdyszany chyba przebiegł się wokół całej Nory , padł na niego wyrywając jednocześnie z marazmu
- Ron ty oszalałeś ... - chłopka z szedł z niego , a ten zwijał się na łóżku
- Sorry stary - chwycił go za rękę , mocno pociągając aż Harry stanął na przeciw niego
- Co się stało że tak wparowałeś tutaj - wpatrywali się w siebie przez krotką chwile Harry zauważy że w jego oczach jest coś takiego w rodzaju jakiegoś strachu zmieszanego z cierpieniem . Chłopak uspokoił się i powoli tłumaczył co się stało . Harry nie wytrzymał długo , parsknął śmiechem
- Stary przeginasz - Ron lekko nabuzowany spogląda na Harrego , który sobie najwidoczniej nic z tego nie robił . Rudowłosy chwycił poduszkę leżącą na łózko i zdrowo czepnoł aż się zachwiał na nogach .
- A to za co ? - burknął
- Ta zniewaga krwi wymaga - krzyknął z nutom pełnej satysfakcji .
Harry nie myśląc za dużo uniknął kolejnego ciosu z strony Przyjaciela chwycił za drugą poduszę leżącą na podłodze . Walka toczył się przechylając szalę raz na jedną następnym razem na drugą . Dopóki do pokoju nie wkroczyła Pani Weasley wszystko było w porządku . Ron słysząc dźwięk trzeszczących drzwi obrócił się i poduszka trzymana w jego dłoniach , wyleciała mu z rąk rozbijając dzban stojący na komodzie ( rozprysł się z okropnym łoskotem na 1000 małych kawałków )
Ronaldzie - wrzasnęła Molli ręce wspierała na biodrach - Co to miało znaczyć ?
Ron zaczerwienił się wyciągnął różdżkę w stronę dzbana mruknoł "Reparo'' dzban poskładał się w jednej chwili .
- Nom - na twarzy kobiety pojawił się lekki uśmiech - Kochaneczki mam do was bardzo dobre wiadomości , zejdźcie na dół Ginny już tam jest , pójdę powiadomić Hermione
Chłopacy wybiegli z pokoju przepychając się na wzajem na schodach , jak dzieci . Kiedy wpadli do kuchni , dziewczyna lekko zmieszana , trzymała w dłoni 4 listy
- Ta sowa przyniosła jakieś listy! Mają pieczątkę Hogwartu i są dla nas wszystkich! - zawołała.
- Przecież szkoła była zamknięta przez ostatni rok! - Harry wstał i podszedł do niej. Ginny podała mu jeden z listów zaadresowany do niego. Dwa pozostałe były dla Rona i Hermiony. Otworzył go. To, co zobaczył wprawiło go w osłupienie.
- To od McGonagall. We wrześniu otwierają szkołę, i ci, którzy chcą zakończyć naukę mogą kontynuować ją na kolejnym roku, tak jakby nie było przerwy. Pisze, że jestem nadal kapitanem drużyny i jestem na siódmym roku, a to znaczy, że mam w tym roku Owutemy. – powiedział i znieruchomiał wpatrzony w list.
- O Boże! – krzyknęła Hermiona, odbierając list – to świetnie, ale to znaczy, że my także, a ja już nic nie pamiętam!
- Przecież my jesteśmy po ślubie! Jak mamy tam być? Spać będziemy oddzielnie? – Ron miał trochę wystraszoną minę.
- Przecież nie wybudują dla nas oddzielnej sypialni. – Hermiona spojrzała zażenowana na męża. – Ale przecież będziemy nadal razem. Harry, wracasz do Hogwartu?
- Taak. – Odpowiedział, nadal wpatrzony w list.
- A tobie, co jest? – Ron patrzył na Harry’ego, który stał, jakby zamienił się w słup soli. – Daj mi go! – I wyrwał mu go z ręki.
- Na brodę Merlina! Harry, ty masz uczyć obrony przed czarną magią? Jakim cudem? Przecież jesteś jeszcze uczniem! – Hermiona nie mogła się opanować, zaglądając przez ramię Ronowi
- Taak... Sam nie mogę w to uwierzyć, ale dlaczego ja? – Harry nie mógł spojrzeć w oczy przyjaciołom.
Po chwili wszedł pan Weasley i powiedział:
- Jutro przyjedzie profesor McGonagall, będzie chciała z tobą porozmawiać na temat obrony przed czarną magią, a teraz idźcie na górę się przebrać . Przecież nie będziecie przez cały dzień chodzić w piżamach .
- Dobry wieczór panie Weasley – odpowiedział odrętwiały Harry i poszedł za Ronem i Hermioną na górę, a Ginny poszła za nimi.
Weszli do pokoju, w którym miał spał Harry. Nikt się nie odzywał, dopóki nie usiedli na łóżku, a Hermiona zamknęła drzwi. Harry kręcił się po pomieszczeniu.
- Co mam o tym myśleć? – Wszystkie inne sprawy wyleciały mu z głowy, cały był roztrzęsiony. – Mam się zgodzić? Przecież jestem za młody! Dumbledore gdyby żył, na pewno miałby problem ze znalezieniem odpowiedniego nauczyciela obrony przed czarną magią i nigdy by się nie zgodził żebym to ja nim został! – Wylewał z siebie.
- Wiemy to Harry i powtórzę już to, co mówiłam ci w piątej klasie, jesteś w tym najlepszy. – Powiedziała Hermiona. – I dlatego McGonagall wybrała ciebie. Nie wiem tylko, po co chce się jeszcze z tobą widzieć, ale być może, dlatego, żeby cię przekonać.
- No dobra, ale jak ja mam uczyć innych? Nie mam żadnych uprawnień, a po drugie, kiedy mam się zająć resztą, o Boże, owutemy! Przecież muszę chyba najpierw je zdać, a potem dopiero myśleć, co dalej. MIAŁEM BYĆ AUROREM! – Krzyknął na koniec..
- Tak Harry wiemy także i o tym, nie musisz tak krzyczeć – Ginny wreszcie się odezwała – ale to co się wydarzyło ostatnio, było dla nas wszystkich trudne, i to ty pokonałeś w końcu Sam-Wiesz-Kogo – mówiąc to wstała i chwyciła go za rękę.
Harry popatrzył na nią i poczuł lekki dreszcz przebiegający mu po plecach, gdy zaczęła głaskać go po dłoni.
- A ty, co o tym sądzisz? – Chłopak spojrzał na Rona.
- Ja twierdzę to samo, co Hermiona, jesteś w tym najlepszy, przecież pamiętasz nasze spotkania GD, byłeś wtedy super nauczycielem.
- Dobra, dobra, ale mówicie tak, bo jesteście moimi przyjaciółmi, ale wiecie jak to było, może nie do końca byliście ze mną, ale zawsze miałem czyjąś pomoc.
- Harry, to nie tak – żachnęła się Hermiona – jesteśmy twoimi przyjaciółmi, ale nadal twierdzę, że jesteś w tym najlepszy. Przecież jako jedyny z naszej klasy dostałeś Wybitnego na sumach.
- No… tak. Okej, muszę to przemyśleć. – Harry odwrócił się i podszedł do swojego kufra, żeby się rozpakować - Dacie mi chwilę .
- Spodkami się na śniadaniu – powiedzieli jednocześnie Ron i Hermiona, wychodząc.
W pokoju została tylko Ginny. Usiadła cicho na jego łóżku i gdy się odwrócił próbowała się uśmiechnąć.
- Harry – powiedziała cicho – tęskniłam za tobą.
Chłopak podszedł do łóżka i usiadł obok.
Przysuwając się do niego i cmoknęła go z zaskoczenia w policzek . Nagle chwilę szczęścia przeszkodził skrzy pot desek na schodach .
– Ginny musimy się teraz rozstać, bo zaraz może przyjść twoja mama i może nie być zachwycona, tym, co zobaczy.
Dziewczyna popatrzyła na niego zdziwiona, ale się nie odezwała.
Przy drzwiach rzuciła mu tęskne spojrzenie i powiedziała:
- Musimy porozmawiać po śniadaniu. I wybacz, w szkole nie będę mówiła ci „panie profesorze”.
- Tak – odparł. - Rzeczywiście musimy pogadać.
Po tych słowach Ginny odwróciła się i wyszła. Harry uśmiechnął się. On ma być nauczycielem i uczyć nie tylko swoich kolegów, ale także innych, w tym Ginny?
Wstał, ubrał się i zszedł na dół.
Pani Weasley spojrzała z troską na chłopaka. – Zaraz będzie śniadanie.
- Pani Weasley, o której ma przybyć profesor McGonagall? – spytał, ziewając.
- Nie wiem dokładnie, ale prawdopodobnie około południa.
- Aha. – Harry odetchnął, będzie mógł w spokoju porozmawiać z Ginny.
Usiadł przy stole, zastanawiając się jak będzie wyglądał dzisiejszy dzień. Był przerażony wizją, że będzie musiał rozmawiać z McGonagall. Z zadumy wyrwała go pani Weasley, gdy postawiła przed nim tosty, dżem i sok.
- Coś cię martwi Harry? Nie wyglądasz najlepiej – powiedziała.
- Nic, po prostu zastanawiam się, co mam odpowiedzieć profesor McGonagall.
- Uważam, że nie powinieneś się tak przejmować, jakoś sobie poradzisz, a Minerwa na pewno ci pomoże.
- Dziękuję za otuchę pani Weasley – powiedział, uśmiechając się, gdyż w tej samej chwili weszli Ron, Hermiona i Ginny.
- Co jest? Nie mogłeś spać? – Ron uderzył go po plecach, na co Hermiona rzuciła mu krytyczne spojrzenie i powiedziała:
- Daj mu spokój, Ron! Nie dość, że ma inne sprawy na głowie, to jeszcze to.
Ginny usiadła naprzeciwko niego, uśmiechając się.
- Nie przejmuj się – powiedziała tylko.
- Cieszę się, że już wstaliście, trzeba jeszcze posprzątać na przyjście gościa. – powiedziała pani Weasley, spoglądając na wszystkich.
Po śniadaniu Harry i Ginny wymknęli się do ogródka. Stanął za nią i objął ją ramionami, a ona wtuliła się w niego. Przez parę chwil napawali się swoją bliskością.
- Nie miałem, kiedy ci podziękować za to, że byłaś przy mnie wtedy, w szpitalu... – zaczął Harry.
- Wiesz, kiedy tam leżałeś przypominałam sobie nasze wspólne dni, te smutne i te wesołe. Najwięcej niestety było tych smutnych. Nie chciałam ciebie opuścić, bo właśnie wtedy czułam, że wreszcie jestem blisko ciebie. Mimo, że myślałam o tym, że może już nigdy nie usłyszę twojego głosu, że może nigdy już mnie nie pocałujesz. Rodzice próbowali mnie odciągnąć od twojego lóżka, ale to tylko pogarszało moje cierpienie, i w końcu po rozmowie z uzdrowicielami uznali, że tak będzie lepiej dla mnie.
- Ginny, proszę cię, już jest dobrze, jestem tutaj, przy tobie.
Ginny odwróciła się do niego.
- Wiem, ale gdy powiedziałeś po pogrzebie Dumbledore’a, że musimy się rozstać miałam wrażenie, że pęka mi serce. – Harry próbował jej przerwać, ale Ginny położyła mu rękę na piersi i kontynuowała - wiem, że chciałeś mnie chronić, przed Nim, dlatego się wycofałam. Rozmawiałam potem z Hermioną, próbowała mnie pocieszyć, mówiąc, że ty musisz pokonać Sam-Wiesz-Kogo, że tak było w tej przepowiedni, którą zabraliśmy z Departamentu Tajemnic.
- Nie wspominajmy już tego. Cieszmy się, że jesteśmy razem... – Harry próbował coś jeszcze powiedzieć, ale Ginny nie dawała mu dojść do słowa.
- Daj mi się wygadać, proszę. Miałam ci tego nie mówić, ale… nie mam, komu o tym powiedzieć, i mam nadzieję, że to zrozumiesz. Wiem, że tobie też było ciężko. Przepłakałam wtedy kilka dni po powrocie ze szkoły. Nie wychodziłam z pokoju, wszyscy próbowali mnie pocieszać, myśleli, że to z powodu pogrzebu, ale wtedy tylko Hermiona wiedziała, co czuję. Kiedy ona z Ronem pojechali po ciebie, sprowadzając cię na ślub Billa i Fleur, nie wiedziałam jak się zachować. Pamiętasz tamte dni? – Harry kiwnął głową. - Kiedy patrzyłam na ciebie wydawało mi się, że moje serce tak głośno pęka, że słyszą to stojący obok mnie ludzie. Próbowałam się uśmiechać, ale to był tylko sztuczny uśmiech, bo w środku we mnie wszystko się waliło. Po waszym wyjeździe myślałam, że zwariuję, gdy dochodziły do mnie informacje od Rona, który pisał do rodziców, o tym gdzie jesteście, co robicie. Mama próbowała mnie wtedy wciągać do pomocy w domu, żebym o tobie nie myślała, ale nie mogłam przestać. Wyczuwała mój ból, choć nic nie mówiła. Przeglądałam każdy numer Proroka, myśląc czy będzie coś o tobie. Wiedziałam jednak, że nie będzie, bo przecież nikt nie wiedział o twoich planach, a ty ich nie ujawniałeś. Bałam się jednak tego, że któregoś dnia w Proroku zobaczę wielki nagłówek: „Chłopiec, który przeżył – nie żyje!” i pod nim twoje zdjęcie. – łzy stanęły jej w oczach. Harry nic już nie mówił, tylko przytulał ją coraz mocniej – i kiedy wróciliście i miało dojść do ostatecznego starcia między tobą a Sam-Wiesz-Kim przysłałeś mi ten list. Jeden jedyny – wyciągnęła go z kieszeni i zaczęła czytać łamiącym się głosem.
Harry odwrócił głowę i zamknął oczy.
- Od tej pory mam go zawsze przy sobie. Nie posłuchałam Ciebie i uciekłam do Londynu. Mama poszła za mną, bo bała się, że zrobię coś głupiego. Tamtego dnia musiała mnie prawie przywiązać do łóżka w Dziurawym Kotle, żebym nie uciekła do ciebie, aby wam pomóc. Rodzice nie chcieli abym z wami walczyła, ale byłam niedaleko. Widziałam całą walkę z daleka i kiedy zobaczyłam, jak Kingsley niesie ciebie nieprzytomnego myślałam, że Sam-Wiesz-Kto jednak zwyciężył, a ty... ty... – rozpłakała się.
- Przeżyłem, ale ledwie – zaczął teraz Harry. – Na ślubie Billa ja też miałem problem patrząc na ciebie. Udawałem, że wszystko jest w porządku, że nie widzę twojej twarzy pełnej cierpienia za każdym razem, gdy odwracałaś wzrok. Ale w rzeczywistości sam miałem trudności w opanowaniu swojego bólu. Bałem się podejść do Ciebie, bo czułem, że jak zaczniemy rozmawiać to się poddam i nic nie wyjdzie z moich planów. A tyle było przede mną. Dlatego odszedłem. Moje poszukiwania miały mi pomóc zakłócić smutek i tęsknotę za tobą. Potem w każdej walce oprócz twarzy moich rodziców, Syriusza i Dumbledore’a widziałem twoją zapłakaną twarz. Coraz bardziej czułem, że Voldemort wdziera mi się do mózgu, próbując wyciągnąć ze mnie najskrytsze tajemnice, dotyczące ciebie, które ukrywałem przed światem.
Ten koszmar, który miałem w szpitalu był o tobie. Widziałem Voldemorta, jak torturuje ciebie na moich oczach. Jak się obudziłem i zobaczyłem cię leżącą obok na łóżku pomyślałem, że to była prawda. Dopiero uzdrowicielka mnie uspokoiła, gdy powiedziała, że tylko śpisz. Nie chciałem, aby ktokolwiek więcej zginął przeze mnie i moją głupotę.
A kiedy później, na ślubie Rona i Hermiony nie odezwałaś się do mnie ani jednym słowem nie wiedziałem, co mam robić, dlatego uciekłem do Doliny Godryka. Musiałem to wszystko przemyśleć.
- Ja sama nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Nie wiedziałam czy nadal do mnie czujesz to, co napisałeś mi w liście. Przecież to było kilka dni po opuszczeniu przez ciebie Munga i w sumie nikt nie wiedział, co czujesz, bo za każdym razem jak ktoś cię o to pytał, ty odpowiadałeś, że „świetnie, że wszystko w porządku...”
- Bo tak było. Ja też nie wiedziałem, co czujesz do mnie, bo ty na mnie nie zwracałaś uwagi, a poza tym próbowałem cieszyć się szczęściem Rona i Hermiony...
- Zwracałam, Harry, ale nie mogłam się ruszyć. A kiedy odszedłeś, do siebie, uciekłam na nasze wzgórze za domem i płakałam. Po powrocie Hermiony znowu czułam, że mam z kim rozmawiać, bo tylko ona mnie rozumiała, i nadal tak jest. Opowiedziałam jej wszystko, to, co teraz opowiadam tobie. Nie wiem, czy powiedziała to Ronowi, ale nie obchodzi mnie to.
- Kiedy wczoraj mama powiedziała, że ty przyjeżdżasz i będziesz na kolacji, nie wytrzymałam. Wzięłam Hermionę i zaprowadziłam do kurnika, pod pretekstem zebrania jajek na kolację i spytałam czy mam z tobą rozmawiać o naszym dalszym byciu razem. Hermiona dała mi tylko do zrozumienia, że mam trzymać się ciebie blisko, a wtedy może jakoś się to rozwinie. Kiedy przyjechałeś, widziałam jak na mnie patrzyłeś, ale nie chciałam abyś zobaczył moje czerwone oczy, dlatego uciekłam do swojego pokoju.
- Jesteś piękna, niezależnie od tego czy płaczesz, czy nie. – Mówiąc to głaskał ją po policzku, próbując zetrzeć płynące łzy - to dziwne, ale ja też rozmawiałem wczoraj z Hermioną, a ona powiedziała, że mam słuchać swojego serca. A potem, kiedy zostałaś wieczorem u mnie w pokoju czułem, że wreszcie mogę być sobą, a moje marzenia się spełniają, gdy ty jesteś ze mną.
- I wiesz ja też to czułam, że moje marzenia się spełniają. Wreszcie byliśmy razem, mimo, że w ukryciu przed światem. Wiem, że Hermiona i Ron o nas wiedzą, ale musimy powiedzieć to także moim rodzicom. Chcę być z tobą oficjalnie – powiedziała na koniec Ginny.
- Tak, wiem – Harry westchnął. Wiedział, że państwo Weasley traktują go jak kolejnego syna, ale to była inna sytuacja – dobrze, ale muszę to przemyśleć, kiedy i jak to powiedzieć, może przed końcem wakacji?
Ginny spojrzała w jego zielone oczy, które w tej chwili były smutne, bo nie wiedział jak jej powiedzieć, że znowu muszą się rozstać na kilka dni.
- Harry, co się stało?
- Nic, ale skoro wracamy do szkoły muszę jeszcze raz wrócić do siebie do Doliny Godryka, tylko na jeden dzień – dodał widząc, że Ginny znowu markotnieje. – Ale przed wyjazdem do szkoły wrócę tu i pojedziemy razem.
- Po co musisz pójść? Przecież dopiero co tam byłeś?
- Tam jest mój dom i mam nadzieję, że kiedyś będzie także twój – pocałował ją w czoło – spróbuję zdążyć na ostatnią kolację przed wyjazdem, może wtedy porozmawiamy z twoimi rodzicami, dobrze? Muszę po prostu wziąć kilka rzeczy z domu, nie mam peleryny niewidki i Mapy Huncwotów, a wiesz, że bez tego nie ruszam się do Hogwartu. – Powiedział to pod pretekstem wzięcia także małej niespodzianki dla niej, ale nie chciał jej na razie o tym mówić.
- Dobrze, rozumiem – odparła przez łzy - Boję się o ciebie. Nie chcę cię więcej stracić na tak długo.
- Ginny proszę cię, nie płacz już. To, co się stało, minęło. Nie chcę cię zostawiać, ale muszę załatwić to wszystko przed wyjazdem. Jak wrócę to już cię nie opuszczę, obiecuję.
- W porządku. Stali tak przez pewien czas nic nie mówiąc, tylko patrząc na siebie.
- Musimy wracać, zaraz ma przyjechać McGonagall, a ja nie wiem, co mam jej powiedzieć – przerwał ciszę Harry.
- Harry, jesteś najlepszy w obronie przed czarną magią, dlatego ja też jestem za tym abyś nas uczył.
- No nie wiem, ale wysłucham, co ma do powiedzenia.