piątek, 18 września 2015

Rozdział 4 - Wyjaśnienia

Image and video hosting by TinyPic 



Harry i Ginny weszli do domu przez tylne drzwi. Pani Weasley krzątająca się po kuchni uśmiechnęła się ukradkiem i powiedziała:
- Harry, kochaneczku, pani profesor już jest i czeka na ciebie w salonie. Idź tam, nikt nie będzie wam przeszkadzał. Jak skończycie będzie coś do jedzenia.
- Już jest? – Zdziwił się.
Czas tak szybko płynął, gdy był z Ginny, więc nie zauważył, że już jest południe. Dziewczyna spojrzała na niego, powiedziała „powodzenia” i wbiegła na górę. Harry poprawił sobie koszulkę, odetchnął i wszedł do saloniku.
- Dzień dobry pani profesor – powiedział, zatrzymując się w progu, bo obok niej siedział nie kto inny, tylko Lupin.
- Dzień dobry panie profesorze – dodał zaskoczony.
- Cześć Harry! – Powitał go wilkołak – miło mi znowu cię widzieć.
- Witaj Potter – powitała go sztywno profesor McGonagall – usiądź tutaj – dodała, wskazując mu fotel naprzeciwko. - Wiesz, o czym chcemy porozmawiać, prawda?
- Tak, i nie rozumiem, dlaczego ja? Przecież jestem za młody, nie mam uprawnień do nauczania, a poza tym, w tym roku mam mieć owutemy, więc powinienem się uczyć! – Zaczął wylewać swoje obawy i żale.
- Wiem o tym doskonale – profesor McGonagall nie dała się zbić z tropu – ale jako nowy dyrektor szkoły mam prawo wybrać odpowiedniego nauczyciela obrony przed czarną magią. Wystąpiły poza tym pewne okoliczności, o których wiem na razie tylko ja i Rada Nadzorcza szkoły.
- O jakich okolicznościach pani mówi? Czy może pani uchylić, choć rąbka tajemnicy? – spytał Harry.
- Nie wiem, czy powinnam – McGonagall zastanowiła się chwilę. – No dobrze powiem. Chodzi o testament Dumbledore’a.
- Testament? – spojrzał zaskoczony.
- Tak. To głównie postanowienia dotyczące szkoły. O wszystkim dowiesz się na uczcie powitalnej, kiedy będzie odczytywany jego fragment. Po zapoznaniu się z tym dokumentem, Rada wyraziła na to zgodę, żebyś to ty w tym roku uczył tego przedmiotu pod jednym warunkiem, że będzie ci pomagał i nadzorował doświadczony nauczyciel, a takim jest obecny tu profesor Lupin.
- Naprawdę? Ale dlaczego to nie pan będzie nauczycielem? – zwrócił się do Lupina.
- Przecież wiesz, że nie mogę, ze względu na to, kim jestem – odparł Lupin – a po za tym są te okoliczności, o których mówiła wcześniej pani profesor. Dlatego też będę ci pomagał, jak będziesz miał inne zajęcia ucząc się do egzaminów.
- Cieszę się, że będzie pan ze mną w Hogwarcie, i dziękuję. – Harry nie mógł wyjść z zachwytu.
- Poza tym jesteś jedynym, który z twojej klasy zdobył wybitnego na Sumach z tego przedmiotu dwa lata temu – dodała profesor McGonagall, na co Harry lekko się zaczerwienił. Kobieta nigdy go tak nie chwaliła.
- A co z Quidditchem? Wiem, że jestem nadal kapitanem – te myśli dręczyły go od początku.
- Tak, dlatego, że, od kiedy jesteś w drużynie Gryffindor, co roku zdobywał Puchar rozgrywek i mam nadzieję, że w tym roku też tak będzie – McGonagall uśmiechnęła się. – Na rozpoczęciu roku będziesz siedział z innymi nauczycielami w Wielkiej Sali, ale w pozostałe dni będziesz mógł na posiłkach siedzieć razem z przyjaciółmi. Dlatego pytam, wyrażasz na to zgodę?
Harry zawahał się chwilę, a potem powiedział:
- Ze względu na pamięć Dumbledore’a wyrażam zgodę. Co prawda, nie wiem czy sobie poradzę, ale tak. Zgadzam się. I dziękuję za zaufanie – a Lupin dodał:
- Wiedziałem, że tak odpowiesz. Poradzisz sobie, a ja jak już mówiłem pomogę ci.
- Dziękuję – Harry kiwnął głową i zwrócił się do McGonagall - pani profesor, jeśli mogę spytać, kto z innych nauczycieli pozostał w Hogwarcie i będzie nas uczyć? – wiedział, że wielu z nich walczyło z Voldemortem.
- Och, wszyscy żyją i będą nadal uczyć, oczywiście oprócz Snape’a, ale to przecież wiesz, bo to ty go zabiłeś – Harry na to wspomnienie wzdrygnął się, nie lubił wspominać dawnego nauczyciela i tamtych chwil. – Tak, jest Flitwick, Slughorn, ja nadal będę uczyła transmutacji, mam nadzieję, że jakoś pogodzę obowiązki dyrektora i nauczyciela...
- Pani profesor, przepraszam, że przerywam, ale czy pani będzie nadal opiekunką Gryffindoru?
- Nie. Przydzielam to zadanie tobie.
- Mnie? A nie mógł to by być ktoś z prefektów?
- Nie, chcę żebyś to był ty, a poza tym opiekunem domu powinien być nauczyciel, a ty nim będziesz. A, i jeszcze dwie sprawy. Po pierwsze, będziesz miał prawa takie jak nauczyciel, to znaczy, że będziesz mógł karać, lub nagradzać punktami uczniów za ich postępowanie. Co nie znaczy, że ty nie będziesz karany jak na to zasłużysz – uśmiechnęła się. – Ponieważ będziesz także uczniem. No i po drugie. Wiem, że panna Granger, o przepraszam, zapomniałam, że jest już panią Weasley – Harry uśmiechnął się – też tu jest, więc mam prośbę, możesz po nią pójść? Mam do niej pilną sprawę.
- Ależ oczywiście pani dyrektor. – Harry wstał i poszedł po Hermionę. Wrócili po chwili.
- Dzień dobry pani profesor – Hermiona uśmiechnęła się ściskając rękę dyrektorki – chciała mnie pani widzieć?
- Tak, w tym roku nie przesyłałam tego razem z listem, ale wręczam to osobiście – powiedziała McGonagall wręczając jej złotą odznakę prefekta naczelnego.
- Ależ pani profesor, dziękuję – dziewczyna ucieszyła się.
- Proszę, a, i jeszcze jedno Potter – McGonagall zwróciła się do Harry’ego. – Wiem, że wszyscy twoi przyjaciele tutaj już wszystko wiedzą, ale proszę, aby to wszystko na razie utrzymać w tajemnicy, aż do kolacji powitalnej w Hogwarcie, dobrze? Na niej oficjalnie ogłoszę, że jesteś nauczycielem. I nie ma w tym roku żadnej taryfy ulgowej.
- Dobrze pani profesor – odparł i od razu pomyślał: „tak jakby w poprzednich latach było lżej”.
- No, to wszystko ustalone. Do zobaczenia pierwszego września w Hogwarcie.
Po chwili weszła pani Weasley.
- Już pani wychodzi Minerwo? Proszę zostać na obiedzie.
- Nie dziękuję, mam jeszcze pilne sprawy do załatwienia w Ministerstwie. Muszę powiadomić Radę o zgodzie Harry’ego i mojej decyzji o ochronie Hogwartu przez aurorów – powiedziała.
- Och tak mi przykro, ale może ty Remusie? Mógłbyś omówić z Harrym plan działania.
- Dziękuję Molly, tak, chętnie zostanę.
McGonagall pożegnała się, wyszła do ogródka i deportowała się.

Rozdział 3 - Wiadomość

Image and video hosting by TinyPic 


Witajcie 
Jak obiecałam Notka pojawiać się będzie regularnie co Sobotę o 7.00
Dzisiejsza  jest Bonusem 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witaj Harry

Pewnie mnie nie pamiętasz ale , poznaliśmy się kiedyś na w Ministerstwie w sumie to ciężko nazwać spotkaniem . Pop prostu wpadłeś kiedyś na mnie jak uciekałeś razem z Ronem i Hermionom  , teraz to nie jest istotne  Chciałby ciebie ostrzec przed śmierciożercami , nie postępuj pochopnie , uważaj na Crabbe i  Goyle . Ostatnio wiele na ich temat słyszałem . Po prostu bądź ostrożny . 

PS : Uważaj na tą dziewczynę .

Harry zbladł po odczytaniu listu oparł się o blat biurka zaciskając pięści , mamrotał coś pod nosem . Ginny wyrwał mu z dłoni list i zaczęła czytać go na głos . Harry obrócił się ,  gdy dotarło do niego słowa z  listu obrócił się w ostatniej chwili gdy spostrzegł ze nie ma w ręce pergaminu  . Dziewczynie wyleciał list z dłoni zamroczyło ją na chwile i w ostatnim momencie zdążył ją złapać zanim  upadła by na podłogę .  Była bardzo blada położył ją na łóżku usiadł obok  niej 
- Ginny wszystko w porządku - dziewczyna spojrzała błagalnym wzrokiem na chłopaka a ten dużo nie mówiąc przytulił siadająca dziewczynę tak mocno jak nigdy wcześniej - Wszystko będzie dobrze ,obiecuje ci  to  - nie wypuszczając dziewczyny z objęć pozostali tak zastygnięci przez dłuższy czas . Harry potrzebował w tej chwili bliskości tej ukochanej istoty , była dla niego wsparcie i podporą a także motywacją do walki o  lepsze jutro . Nie wyobrażał sobie chwili w której zabrakło jej w jego życiu była bardzo niezwykła  wnosiła tyle szczęścia do jego życia . Chciał stworzyć z nią rodzinę o której tak marzył , pragnął zaznać tego ciepłą domowego ogniska . Którego doznał poznając Rona wraz z całą rodziną  Weasleyów którzy uważali go za 6 syna . Chłopak wypuścił ją z objęć , dziewczyna zastygła nagle dotarło do niej to co mówił do niej Harry 
- Kochanie , wszystko dobrze , nie pozwolę aby coś ci się stało nawet jeśli miał by to się skończyć dla mnie śmie.. - nagle przeszły ją dreszcze gdy wpatrywała się w jego oczy były przepełnione smutkiem i desperacją , nagle Ginny podniosła głos 
- Harry nie mów tak na samom myśl robi mi się słabo
Podszedł do niej i pogłaskał po bardzo delikatnym policzku szepnął jej do ucha ( Kocham ciebie Ginny naprawdę cię kocham )  , Obrócił się w stronę drzwi gdy dał pierwszego krok , usłyszał ten anielski głos który rozczulał i pieścił go do granic możliwości 
- Harry zostań , nie chce być sama . Proszę ! - poderwała się na równe nogi chwyciła jego dłoń była inna taka delikatna . 
Harry obrócił się na pięcie i zacisnął dłoń , pociągnęła go w stronę łóżka młody mężczyzna położył się Ginny wtuliła się w jego ramiona i zasnęła. Chłopak położył głowę na jej ramieniu bawiąc się przez krótką chwile kosmykiem jej długich , o zapachu kwiatów rudych włosach . Długo to nie trwało gdy sam zasnął.
Gdy obudzili się rano , chłopak zerwał się na równe nogi ucałował dziewczynę w policzek i wyszedł z jej pokoju najszybciej jak to było możliwe . Nie robiąc przy okazji niewyobrażalnego hałasu do którego ostatnio miął nie wyobrażalnych kłopotów . Pozostawił dziewczynę nadal w błogim śnie marzącej aby trwała dłużej . Dostawszy się do swojego pokoju położył się na wznak i pogrążając się w myślach . Nagle wpadł do jego pokoju Ron był bardzo zdyszany chyba przebiegł się wokół całej Nory , padł na niego wyrywając jednocześnie z marazmu
- Ron ty oszalałeś ... - chłopka z szedł z niego , a ten zwijał się na łóżku
- Sorry stary - chwycił go za rękę , mocno pociągając aż Harry stanął na przeciw niego
- Co się stało że tak wparowałeś tutaj - wpatrywali się w siebie przez krotką chwile Harry zauważy że w jego oczach jest coś takiego w rodzaju jakiegoś strachu zmieszanego  z cierpieniem . Chłopak uspokoił się i powoli  tłumaczył co się stało . Harry nie wytrzymał długo  , parsknął śmiechem
- Stary przeginasz - Ron lekko nabuzowany spogląda na Harrego , który sobie najwidoczniej nic z tego nie robił . Rudowłosy chwycił poduszkę leżącą na łózko i zdrowo czepnoł  aż się zachwiał na nogach .
- A to za co ? - burknął
- Ta zniewaga krwi wymaga - krzyknął z nutom pełnej satysfakcji .
Harry nie myśląc za dużo uniknął kolejnego ciosu z strony Przyjaciela chwycił za drugą poduszę leżącą na podłodze . Walka toczył  się przechylając szalę raz na jedną następnym razem na drugą . Dopóki do pokoju nie wkroczyła Pani Weasley wszystko było w porządku . Ron słysząc dźwięk trzeszczących  drzwi obrócił się i poduszka trzymana w jego dłoniach ,  wyleciała mu z rąk rozbijając dzban stojący na komodzie ( rozprysł się z okropnym łoskotem na 1000 małych kawałków )
Ronaldzie - wrzasnęła Molli ręce wspierała na biodrach - Co to miało znaczyć ?
Ron zaczerwienił się wyciągnął  różdżkę w stronę dzbana mruknoł "Reparo'' dzban poskładał się w jednej chwili .
- Nom - na twarzy kobiety pojawił się lekki uśmiech - Kochaneczki mam do was bardzo dobre wiadomości , zejdźcie na dół Ginny już tam jest , pójdę powiadomić Hermione
Chłopacy wybiegli z pokoju przepychając się na wzajem na schodach  , jak dzieci . Kiedy wpadli do kuchni , dziewczyna lekko zmieszana , trzymała w dłoni 4 listy
- Ta sowa przyniosła jakieś listy! Mają pieczątkę Hogwartu i są dla nas wszystkich! - zawołała.
- Przecież szkoła była zamknięta przez ostatni rok! - Harry wstał i podszedł do niej. Ginny podała mu jeden z listów zaadresowany do niego. Dwa pozostałe były dla Rona i Hermiony. Otworzył go. To, co zobaczył wprawiło go w osłupienie.
- To od McGonagall. We wrześniu otwierają szkołę, i ci, którzy chcą zakończyć naukę mogą kontynuować ją na kolejnym roku, tak jakby nie było przerwy. Pisze, że jestem nadal kapitanem drużyny i jestem na siódmym roku, a to znaczy, że mam w tym roku Owutemy. – powiedział i znieruchomiał wpatrzony w list.
- O Boże! – krzyknęła Hermiona, odbierając list – to świetnie, ale to znaczy, że my także, a ja już nic nie pamiętam!
- Przecież my jesteśmy po ślubie! Jak mamy tam być? Spać będziemy oddzielnie? – Ron miał trochę wystraszoną minę.
- Przecież nie wybudują dla nas oddzielnej sypialni. – Hermiona spojrzała zażenowana na męża. – Ale przecież będziemy nadal razem. Harry, wracasz do Hogwartu?
- Taak. – Odpowiedział, nadal wpatrzony w list.
- A tobie, co jest? – Ron patrzył na Harry’ego, który stał, jakby zamienił się w słup soli. – Daj mi go! – I wyrwał mu go z ręki.
- Na brodę Merlina! Harry, ty masz uczyć obrony przed czarną magią? Jakim cudem? Przecież jesteś jeszcze uczniem! – Hermiona nie mogła się opanować, zaglądając przez ramię Ronowi
- Taak... Sam nie mogę w to uwierzyć, ale dlaczego ja? – Harry nie mógł spojrzeć w oczy przyjaciołom.
Po chwili wszedł pan Weasley i powiedział:
-  Jutro przyjedzie profesor McGonagall, będzie chciała z tobą porozmawiać na temat obrony przed czarną magią, a teraz idźcie na górę się przebrać .  Przecież nie będziecie przez cały dzień chodzić w piżamach .
- Dobry wieczór panie Weasley – odpowiedział odrętwiały Harry i poszedł za Ronem i Hermioną na górę, a Ginny poszła za nimi.
Weszli do pokoju, w którym miał spał Harry. Nikt się nie odzywał, dopóki nie usiedli na łóżku, a Hermiona zamknęła drzwi. Harry kręcił się po pomieszczeniu.
- Co mam o tym myśleć? – Wszystkie inne sprawy wyleciały mu z głowy, cały był roztrzęsiony. – Mam się zgodzić? Przecież jestem za młody! Dumbledore gdyby żył, na pewno miałby problem ze znalezieniem odpowiedniego nauczyciela obrony przed czarną magią i nigdy by się nie zgodził żebym to ja nim został! – Wylewał z siebie.
- Wiemy to Harry i powtórzę już to, co mówiłam ci w piątej klasie, jesteś w tym najlepszy. – Powiedziała Hermiona. – I dlatego McGonagall wybrała ciebie. Nie wiem tylko, po co chce się jeszcze z tobą widzieć, ale być może, dlatego, żeby cię przekonać.
- No dobra, ale jak ja mam uczyć innych? Nie mam żadnych uprawnień, a po drugie, kiedy mam się zająć resztą, o Boże, owutemy! Przecież muszę chyba najpierw je zdać, a potem dopiero myśleć, co dalej. MIAŁEM BYĆ AUROREM! – Krzyknął na koniec..
- Tak Harry wiemy także i o tym, nie musisz tak krzyczeć – Ginny wreszcie się odezwała – ale to co się wydarzyło ostatnio, było dla nas wszystkich trudne, i to ty pokonałeś w końcu Sam-Wiesz-Kogo – mówiąc to wstała i chwyciła go za rękę.
Harry popatrzył na nią i poczuł lekki dreszcz przebiegający mu po plecach, gdy zaczęła głaskać go po dłoni.
- A ty, co o tym sądzisz? – Chłopak spojrzał na Rona.
- Ja twierdzę to samo, co Hermiona, jesteś w tym najlepszy, przecież pamiętasz nasze spotkania GD, byłeś wtedy super nauczycielem.
- Dobra, dobra, ale mówicie tak, bo jesteście moimi przyjaciółmi, ale wiecie jak to było, może nie do końca byliście ze mną, ale zawsze miałem czyjąś pomoc.
- Harry, to nie tak – żachnęła się Hermiona – jesteśmy twoimi przyjaciółmi, ale nadal twierdzę, że jesteś w tym najlepszy. Przecież jako jedyny z naszej klasy dostałeś Wybitnego na sumach.
- No… tak. Okej, muszę to przemyśleć. – Harry odwrócił się i podszedł do swojego kufra, żeby się rozpakować - Dacie mi chwilę .
- Spodkami się na śniadaniu – powiedzieli jednocześnie Ron i Hermiona, wychodząc.
W pokoju została tylko Ginny. Usiadła cicho na jego łóżku i gdy się odwrócił próbowała się uśmiechnąć.
- Harry – powiedziała cicho – tęskniłam za tobą.
Chłopak podszedł do łóżka i usiadł obok.
Przysuwając się do niego i cmoknęła go z zaskoczenia   w policzek . Nagle chwilę szczęścia przeszkodził skrzy pot desek na schodach .
– Ginny musimy się teraz rozstać, bo zaraz może przyjść twoja mama i może nie być zachwycona, tym, co zobaczy.
Dziewczyna popatrzyła na niego zdziwiona, ale się nie odezwała.
Przy drzwiach rzuciła mu tęskne spojrzenie i powiedziała:
- Musimy porozmawiać po śniadaniu. I wybacz, w szkole nie będę mówiła ci „panie profesorze”.
- Tak – odparł. - Rzeczywiście musimy pogadać.
Po tych słowach Ginny odwróciła się i wyszła. Harry uśmiechnął się. On ma być nauczycielem i uczyć nie tylko swoich kolegów, ale także innych, w tym Ginny?
Wstał, ubrał się i zszedł na dół.
Pani Weasley spojrzała z troską na chłopaka. – Zaraz będzie śniadanie.
- Pani Weasley, o której ma przybyć profesor McGonagall? – spytał, ziewając.
- Nie wiem dokładnie, ale prawdopodobnie około południa.
- Aha. – Harry odetchnął, będzie mógł w spokoju porozmawiać z Ginny.
Usiadł przy stole, zastanawiając się jak będzie wyglądał dzisiejszy dzień. Był przerażony wizją, że będzie musiał rozmawiać z McGonagall. Z zadumy wyrwała go pani Weasley, gdy postawiła przed nim tosty, dżem i sok.
- Coś cię martwi Harry? Nie wyglądasz najlepiej – powiedziała.
- Nic, po prostu zastanawiam się, co mam odpowiedzieć profesor McGonagall.
- Uważam, że nie powinieneś się tak przejmować, jakoś sobie poradzisz, a Minerwa na pewno ci pomoże.
- Dziękuję za otuchę pani Weasley – powiedział, uśmiechając się, gdyż w tej samej chwili weszli Ron, Hermiona i Ginny.
- Co jest? Nie mogłeś spać? – Ron uderzył go po plecach, na co Hermiona rzuciła mu krytyczne spojrzenie i powiedziała:
- Daj mu spokój, Ron! Nie dość, że ma inne sprawy na głowie, to jeszcze to.
Ginny usiadła naprzeciwko niego, uśmiechając się.
- Nie przejmuj się – powiedziała tylko.
- Cieszę się, że już wstaliście, trzeba jeszcze posprzątać na przyjście gościa. – powiedziała pani Weasley, spoglądając na wszystkich.
Po śniadaniu Harry i Ginny wymknęli się do ogródka. Stanął za nią i objął ją ramionami, a ona wtuliła się w niego. Przez parę chwil napawali się swoją bliskością.
- Nie miałem, kiedy ci podziękować za to, że byłaś przy mnie wtedy, w szpitalu... – zaczął Harry.
- Wiesz, kiedy tam leżałeś przypominałam sobie nasze wspólne dni, te smutne i te wesołe. Najwięcej niestety było tych smutnych. Nie chciałam ciebie opuścić, bo właśnie wtedy czułam, że wreszcie jestem blisko ciebie. Mimo, że myślałam o tym, że może już nigdy nie usłyszę twojego głosu, że może nigdy już mnie nie pocałujesz. Rodzice próbowali mnie odciągnąć od twojego lóżka, ale to tylko pogarszało moje cierpienie, i w końcu po rozmowie z uzdrowicielami uznali, że tak będzie lepiej dla mnie.
- Ginny, proszę cię, już jest dobrze, jestem tutaj, przy tobie.
Ginny odwróciła się do niego.
- Wiem, ale gdy powiedziałeś po pogrzebie Dumbledore’a, że musimy się rozstać miałam wrażenie, że pęka mi serce. – Harry próbował jej przerwać, ale Ginny położyła mu rękę na piersi i kontynuowała - wiem, że chciałeś mnie chronić, przed Nim, dlatego się wycofałam. Rozmawiałam potem z Hermioną, próbowała mnie pocieszyć, mówiąc, że ty musisz pokonać Sam-Wiesz-Kogo, że tak było w tej przepowiedni, którą zabraliśmy z Departamentu Tajemnic.
- Nie wspominajmy już tego. Cieszmy się, że jesteśmy razem... – Harry próbował coś jeszcze powiedzieć, ale Ginny nie dawała mu dojść do słowa.
- Daj mi się wygadać, proszę. Miałam ci tego nie mówić, ale… nie mam, komu o tym powiedzieć, i mam nadzieję, że to zrozumiesz. Wiem, że tobie też było ciężko. Przepłakałam wtedy kilka dni po powrocie ze szkoły. Nie wychodziłam z pokoju, wszyscy próbowali mnie pocieszać, myśleli, że to z powodu pogrzebu, ale wtedy tylko Hermiona wiedziała, co czuję. Kiedy ona z Ronem pojechali po ciebie, sprowadzając cię na ślub Billa i Fleur, nie wiedziałam jak się zachować. Pamiętasz tamte dni? – Harry kiwnął głową. - Kiedy patrzyłam na ciebie wydawało mi się, że moje serce tak głośno pęka, że słyszą to stojący obok mnie ludzie. Próbowałam się uśmiechać, ale to był tylko sztuczny uśmiech, bo w środku we mnie wszystko się waliło. Po waszym wyjeździe myślałam, że zwariuję, gdy dochodziły do mnie informacje od Rona, który pisał do rodziców, o tym gdzie jesteście, co robicie. Mama próbowała mnie wtedy wciągać do pomocy w domu, żebym o tobie nie myślała, ale nie mogłam przestać. Wyczuwała mój ból, choć nic nie mówiła. Przeglądałam każdy numer Proroka, myśląc czy będzie coś o tobie. Wiedziałam jednak, że nie będzie, bo przecież nikt nie wiedział o twoich planach, a ty ich nie ujawniałeś. Bałam się jednak tego, że któregoś dnia w Proroku zobaczę wielki nagłówek: „Chłopiec, który przeżył – nie żyje!” i pod nim twoje zdjęcie. – łzy stanęły jej w oczach. Harry nic już nie mówił, tylko przytulał ją coraz mocniej – i kiedy wróciliście i miało dojść do ostatecznego starcia między tobą a Sam-Wiesz-Kim przysłałeś mi ten list. Jeden jedyny – wyciągnęła go z kieszeni i zaczęła czytać łamiącym się głosem.
Harry odwrócił głowę i zamknął oczy.
- Od tej pory mam go zawsze przy sobie. Nie posłuchałam Ciebie i uciekłam do Londynu. Mama poszła za mną, bo bała się, że zrobię coś głupiego. Tamtego dnia musiała mnie prawie przywiązać do łóżka w Dziurawym Kotle, żebym nie uciekła do ciebie, aby wam pomóc. Rodzice nie chcieli abym z wami walczyła, ale byłam niedaleko. Widziałam całą walkę z daleka i kiedy zobaczyłam, jak Kingsley niesie ciebie nieprzytomnego myślałam, że Sam-Wiesz-Kto jednak zwyciężył, a ty... ty... – rozpłakała się.
- Przeżyłem, ale ledwie – zaczął teraz Harry. – Na ślubie Billa ja też miałem problem patrząc na ciebie. Udawałem, że wszystko jest w porządku, że nie widzę twojej twarzy pełnej cierpienia za każdym razem, gdy odwracałaś wzrok. Ale w rzeczywistości sam miałem trudności w opanowaniu swojego bólu. Bałem się podejść do Ciebie, bo czułem, że jak zaczniemy rozmawiać to się poddam i nic nie wyjdzie z moich planów. A tyle było przede mną. Dlatego odszedłem. Moje poszukiwania miały mi pomóc zakłócić smutek i tęsknotę za tobą. Potem w każdej walce oprócz twarzy moich rodziców, Syriusza i Dumbledore’a widziałem twoją zapłakaną twarz. Coraz bardziej czułem, że Voldemort wdziera mi się do mózgu, próbując wyciągnąć ze mnie najskrytsze tajemnice, dotyczące ciebie, które ukrywałem przed światem.
Ten koszmar, który miałem w szpitalu był o tobie. Widziałem Voldemorta, jak torturuje ciebie na moich oczach. Jak się obudziłem i zobaczyłem cię leżącą obok na łóżku pomyślałem, że to była prawda. Dopiero uzdrowicielka mnie uspokoiła, gdy powiedziała, że tylko śpisz. Nie chciałem, aby ktokolwiek więcej zginął przeze mnie i moją głupotę.
A kiedy później, na ślubie Rona i Hermiony nie odezwałaś się do mnie ani jednym słowem nie wiedziałem, co mam robić, dlatego uciekłem do Doliny Godryka. Musiałem to wszystko przemyśleć.
- Ja sama nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Nie wiedziałam czy nadal do mnie czujesz to, co napisałeś mi w liście. Przecież to było kilka dni po opuszczeniu przez ciebie Munga i w sumie nikt nie wiedział, co czujesz, bo za każdym razem jak ktoś cię o to pytał, ty odpowiadałeś, że „świetnie, że wszystko w porządku...”
- Bo tak było. Ja też nie wiedziałem, co czujesz do mnie, bo ty na mnie nie zwracałaś uwagi, a poza tym próbowałem cieszyć się szczęściem Rona i Hermiony...
- Zwracałam, Harry, ale nie mogłam się ruszyć. A kiedy odszedłeś, do siebie, uciekłam na nasze wzgórze za domem i płakałam. Po powrocie Hermiony znowu czułam, że mam z kim rozmawiać, bo tylko ona mnie rozumiała, i nadal tak jest. Opowiedziałam jej wszystko, to, co teraz opowiadam tobie. Nie wiem, czy powiedziała to Ronowi, ale nie obchodzi mnie to.
- Kiedy wczoraj mama powiedziała, że ty przyjeżdżasz i będziesz na kolacji, nie wytrzymałam. Wzięłam Hermionę i zaprowadziłam do kurnika, pod pretekstem zebrania jajek na kolację i spytałam czy mam z tobą rozmawiać o naszym dalszym byciu razem. Hermiona dała mi tylko do zrozumienia, że mam trzymać się ciebie blisko, a wtedy może jakoś się to rozwinie. Kiedy przyjechałeś, widziałam jak na mnie patrzyłeś, ale nie chciałam abyś zobaczył moje czerwone oczy, dlatego uciekłam do swojego pokoju.
- Jesteś piękna, niezależnie od tego czy płaczesz, czy nie. – Mówiąc to głaskał ją po policzku, próbując zetrzeć płynące łzy - to dziwne, ale ja też rozmawiałem wczoraj z Hermioną, a ona powiedziała, że mam słuchać swojego serca. A potem, kiedy zostałaś wieczorem u mnie w pokoju czułem, że wreszcie mogę być sobą, a moje marzenia się spełniają, gdy ty jesteś ze mną.
- I wiesz ja też to czułam, że moje marzenia się spełniają. Wreszcie byliśmy razem, mimo, że w ukryciu przed światem. Wiem, że Hermiona i Ron o nas wiedzą, ale musimy powiedzieć to także moim rodzicom. Chcę być z tobą oficjalnie – powiedziała na koniec Ginny.
- Tak, wiem – Harry westchnął. Wiedział, że państwo Weasley traktują go jak kolejnego syna, ale to była inna sytuacja – dobrze, ale muszę to przemyśleć, kiedy i jak to powiedzieć, może przed końcem wakacji?
Ginny spojrzała w jego zielone oczy, które w tej chwili były smutne, bo nie wiedział jak jej powiedzieć, że znowu muszą się rozstać na kilka dni.
- Harry, co się stało?
- Nic, ale skoro wracamy do szkoły muszę jeszcze raz wrócić do siebie do Doliny Godryka, tylko na jeden dzień – dodał widząc, że Ginny znowu markotnieje. – Ale przed wyjazdem do szkoły wrócę tu i pojedziemy razem.
- Po co musisz pójść? Przecież dopiero co tam byłeś?
- Tam jest mój dom i mam nadzieję, że kiedyś będzie także twój – pocałował ją w czoło – spróbuję zdążyć na ostatnią kolację przed wyjazdem, może wtedy porozmawiamy z twoimi rodzicami, dobrze? Muszę po prostu wziąć kilka rzeczy z domu, nie mam peleryny niewidki i Mapy Huncwotów, a wiesz, że bez tego nie ruszam się do Hogwartu. – Powiedział to pod pretekstem wzięcia także małej niespodzianki dla niej, ale nie chciał jej na razie o tym mówić.
- Dobrze, rozumiem – odparła przez łzy - Boję się o ciebie. Nie chcę cię więcej stracić na tak długo.
- Ginny proszę cię, nie płacz już. To, co się stało, minęło. Nie chcę cię zostawiać, ale muszę załatwić to wszystko przed wyjazdem. Jak wrócę to już cię nie opuszczę, obiecuję.
- W porządku. Stali tak przez pewien czas nic nie mówiąc, tylko patrząc na siebie.
- Musimy wracać, zaraz ma przyjechać McGonagall, a ja nie wiem, co mam jej powiedzieć – przerwał ciszę Harry.
- Harry, jesteś najlepszy w obronie przed czarną magią, dlatego ja też jestem za tym abyś nas uczył.
- No nie wiem, ale wysłucham, co ma do powiedzenia.








niedziela, 13 września 2015

Rozdział 2 - Wątpliwości

Image and video hosting by TinyPic

Przepraszam jeśli jakość i długość rozdziału była słabej jakości , myślę że dzisiejszym nadrobimy stracone punkty u czytelników zachęcam gorąco do czytania Bloga . Posty będą opublikowane co tydzień w Sobotę i Niedzielę .  
---------------------------------------------------------------------------------------------------

Harry w tej samej chwili wzdrygnął się i usiadł na łóżko wpatrując się w prze szczeń za oknem . Uświadomił sobie że to co wydawało mu  się iluzją stało się faktem i Ginny naprawdę była tutaj obok niego . ubrał na siebie T-shirt i powędrował jak lunatyk do jej pokoju . Zanim doszedł do jej drzwi potkną się o zawinięty dywan na korytarzu padając jak kłoda z głuchym posłuchem  tuż przed . Otwartymi drzwiami w których stała lekko zdenerwowana dziewczyny pochyliła  się  przy nim gdy ten w jednej chwili poderwał się na równe nogi .
- Co ty robisz ? - oburzona oparła się o futrynę
- Ginny przepraszam , nie powinienem cię tak potraktować , ten sen .. - zastanowił się czy mówić dalej gdy ta wtrąciła mu się w zdanie
- Harry jaki sen - chwyciła go za rękę i wciągnęła go do środka chwyciła   różdżkę i skierowała ją na drzwi -  Muffliato
Chłopak  zwątpił  w to co zobaczył i usiadł na łóżku bezwładnie , dziewczyna usiadła obok niego i chwyciła go za rękę
 - Powiesz  co  ci się śniło - z troską
Harry odwrócił  się w jej stronę wpatrując się w jej kasztanowe oczy  , był przesiąknięte niepewnością i strachem odwzajemnił jej ruch i powoli wyjaśniał
- Ginny wiesz albo może słyszałaś od Rona że czasem rozmawiam przez sen jak opowiadał nasze nocne eskapady . Więc jak słyszałaś dzisiaj również to się stało tylko tym razem to nie było coś z czego on zazwyczaj rano przy śniadaniu miał z mnie ubaw , Dzisiaj śnili mi się rodzice - z przejęciem - zawsze gdy się pojawili , zwiastowało to kłopoty - westchnął ciężko .

---
Dziewczyn ujrzała w jego oczach bul który tkwił w nim od czasu gdy przeczytał wczorajszego  "Poloka Codziennego"  w którym na pierwszej stronie został ukazany tytuł ;

NAD DZIURAWYM KOTŁEM POJAWIŁ SIĘ ZNAK 
ŚMIERCIOŻERCÓW . CZY TO ZNACZY ŻE ONI POWRACAJĄ !!!

Po przeczytaniu tego artykułu , chłopaka przeszły dreszcze , był wściekły lecz nie dawał po sobie poznać swojego nastroju , położył gazetę na stole podziękował i tak jak by nic się nie stało wyszedł na dwór . Przesiedział całą resztę dnia w ogrodzie , nie odzywał się do nikogo , na nikogo nie reagował . wrócił do domu koło 20 . Po zamknięci drzwi pokoju do wtargnięcia do niego Ginny próbował się poskładać po całym incydencję .  Gdyby nie sen nie zamartwiałby się teraz o bezpieczeństwo otaczających go ludzi i ten promyczek nadziej i ciepła które było tak wiele w tej kruchej i delikatnej istotce  .
---

- Jak to zawszę .Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz?- wyrwała dłoń z jego uścisku , zerwała się na równe nogi i spojrzała się tym charakterystycznym wzrokiem który oznaczał " wyjaśnij wszystko , natychmiast "
- Ginny , kochanie nie chciałem ciebie martwić ... - spojrzał się tym błagalnym wzrokiem jego zielone tęczówki zabłysły w świetle księżyca padającego na jego twarz , były takie niewinne .
- Jak  mogłeś - wybuchła - wiesz dobrze że najlepiej dowiedzieć się najgorszej prawdy niż żyć w nie pewności - krążyła w tą i we tę - Jesteś nie odpowiedzialny a jak by wam się coś stało  ?
Harry wstał chwycił dziewczynę delikatnie za dłoń i spojrzał się w oczy
- Ginny wiesz że nie zrobiłem tego specjalnie chciałem ciebie obronić przed tymi nie wygodnymi pytaniami z którymi spotkała byś się na każdym kroku - chwycił drugą dłoń dziewczyny i bardzo szybko i namiętnie pocałował ją w usta , były takie delikatne . Ta chwila mogła by trwać wiecznie gdyby nie natarczywe pukanie puchacze w okno , Para rozłączyła się , Ginny otworzył okno wpuszcza jąć sowę do  środka i usiadła   na parapecie .Dziewczyna odwinęła list przywiązany do jej nóżki , dając sówce jej przysmak . List był zaadresowany do Harrego skoro został wysłany w tej chwili nie wróżyło to nic dobrego . Chłopak oplótł  dłońmi dziewczynę w pasie kładąc głowę na jej  ramieniu . Wtulając się wyczuł  jej szybkie bicie serca i nagłe dreszcze które oplotły jej ciało w jednej chwili .
- Kochanie co się stało ? - uspokajająco
- Harry to do ciebie - odparła bezbarwnym głosem , chłopak zdrętwiał - A jeśłi to zła wiadomość
Harry już spokojniejszym tonem powiedział - Kochanie nic dzisiaj nie może nam zepsuć tego wieczoru , otwórz kopertę może to od Rona i Hermiony przecież mają dzisiaj zjawić się w Nożę
Ginny powoli rozwinęła list , będąc pełna obaw .




czwartek, 10 września 2015

Rozdział I - Sen

Image and video hosting by TinyPic



Wszyscy dobrze pamiętamy chwilę w których Harry Potter wraz z swoimi przyjaciółmi przeżywał przygody . Spotkania z Sam- Wiesz- kim i kończące się tym pojedynki to wszystko jest już do was bardzo dobrze znane i nie chcieli byście tego pogłębiać . Więc możemy kontynuować historie która jeszcze ostatecznie nie została napisana ostatnia kropka .

-----------------------------------------------------------------------------------------------
W czasie snu Harry jak zawsze co Ron ostatecznie stwierdził gadał przez sen . Nie byłe to ciche mruczenie pod nosem lecz dość głośna rozmowa czasem trwająca nawet godzinę co skutkowało tym że rudowłosy chłopak miął dość ciekawe nieprzespane noce . Jednak dziś coś się zmieniło . 
Chłopak przeniósł się do snu gdzie czekali na niego rodzice gdzie sądząc po ich wyrazach twarzy byli bardzo dumni z poczyni-an chłopca  
- Synu jesteśmy bardzo z ciebie dumni - James spoglądając na niego z wielkim podziwem , chwyta żona za dłoń - byliśmy pewni że ci się uda 
Harry lekko się zawstydził - Dziękuję 
- Ginny to piękna i urocza dziewczyna widać po was że jesteście bardzo w sobie zakochani - lekko śmiejąc się pod nosem 
- Tato z kąt ty to wszystko wiedz przecież .... - i nie dokończył Lili się w trąciła
- Syneczku jesteśmy z tobą w każdych chwilach twojego życia , żyjemy w tobie w twoim sercu zawsze możesz liczyć na naszą pomoc- James - Harry jesteśmy bardzo z ciebie dumni
Nagle sen tak samo szybko jak się pojawił znikł w niewyjaśnionych okolicznościach obudził się bardzo mocno spocony , gdy nie zdążył się podnieść siedziała przy jego łóżku lekko zdenerwowana dziewczyna mocno trzymająca go za dłoń , Harry przetarł oczy
- Ginny ... - dziewczyna zdążyła przerwać mu w połowię zdania
- Harry wszystko gra ,  słyszałam jak mówiłeś coś przez sen
Chłopka upadł ciężko na poduszkę , wpatrując się w jej zamartwi one  oczy
- Nic się nie stało - mruknoł odwracając się na drugi bok - Przepraszam Ginny
Dziewczyna lekko poirytowana całą sytuacją zamknęła drzwi z trzaskiem

wtorek, 1 września 2015

Wstęp


Image and video hosting by TinyPic

Witajcie

Moi kochani chciała bym przybliżyć  wam historię która mogła by , być podana jako ta prawdziwa lecz nie przeciągając dalej waszej cierpliwości chciała bym przybliżyć wam w wielki skrócić to co ma was wzruszy , rozśmieje i w raz z tym przeżyjecie z głównymi bohaterami przeżyjecie chwile grozy . Poruszę w nim różne wątki pociągając za tym waszą ciekawość będzie min . : 
- Harry , Ron i Hermiona kończą 7 rok w Hogwarcie 
- Harry i Ron dostają się  do Akademii Aurorską 
- Hermiona dostaje propozycje pracy w Ministerstwie Magii W.E.S.Z

I wiele innych ciekawych wątków , pozostańcie cierpliwi do Piątku pojawi się pierwszy rozdział 
Trzymajcie kciuki !!!